A tak wracając do godła, to nie żeby coś, ale bielik nie jest biały. Ktoś tu miał problem z oczami albo komuś zabrakło farbek i część kartki musiał zostawić białą. Albo ktoś, kto projektował godło, zrobił to, używając czyjejś krwi i wyszło mu, że tło będzie czerwone, nie wiem.
I do tego bielik to nawet nie orzeł.
Starczy o godle.
Bielik to największy w Polsce ptak drapieżny. Rozpiętość jego skrzydeł sięga nawet 250 cm. To więcej niż ma wzrostu przeciętny człowiek. Wikipedia mówi, że bieliki, które żyją na Grenlandii są większe od innych bielików, no ale nie ma się co dziwić, to Grenlandia. Wysoki poziom trudności w życie.
W Polsce bieliki prowadzą osiadły tryb życia, ale w innych rejonach świata różnie to z nimi bywa, bo nachodzi je raz na jakiś czas mała ochota na przeprowadzkę lub wakacje w ciepłych krajach. Jak przystało na dumne drapieżniki, nie żyją w grupach, preferują samotność i święty spokój. Łączą się w pary na całe życie, ale jak jedno z tej pary umiera, to znajdują sobie nowego partnera. Nie ma czasu na żałobę, kiedy trzeba się rozmnażać. To jedne z tych gatunków, które w trakcie godów odbywają charakterystyczny taniec w powietrzu, chwytając się za szpony i swobodnie spadając w niemalże samobójczym akcie. Niestety tuż nad ziemią rozdzielają się i znów wzlatują. Bardzo interesujący byłby świat, w którym bieliki masowo roztrzaskują się o ziemię, no ale jednak nie.
Lubią mieszkać w pobliżu zbiorników wody, bo żywią się między innymi rzeczami, które żyją w wodzie i nad wodą. I nawet nie chodzi o plażowiczów, chociaż taki bielik, gdyby tylko chciał, mógłby pewnie spokojnie upolować średniej wielkości plażowicza. Ptaki te są bardzo terytorialne, co oznacza, że średnio lubią miewać gości na swojej posesji. W najgorszej sytuacji znajdują się goście, którzy przypadkiem zapałętają się w bliską okolicę gniazda. Śmierć na miejscu to mało powiedziane. Bywa tak jednak na ogół w sytuacjach, gdy gościem jest osoba innego gatunku, bieliki są bowiem bardzo tolerancyjne wobec innych bielików. Do bójek może dojść wyłącznie wtedy, gdy gościem jest bielik, który jest samotnym samcem. Zdarza się, że nad większym jeziorem lub nad morzem gniazduje kilka par bielików, których domy znajdują się w bezpiecznej odległości od siebie. Wtedy wystarcza dokładna obserwacja poczynań sąsiadów, ale do konfliktów nie dochodzi.
Bieliki żywią się głównie rybami, ale polują też na inne ptaki (zwykle wodne, ale nie jest dla nich jakimś wielkim problemem upolowanie ptaka drapieżnego) i w ogóle na inne zwierzęta. W sumie trochę na to, co się akurat trafi. Przepadają po prostu za padliną, która stanowi ważny składnik ich bogatej diety. W Laponii z kolei polują na lemingi, o których pisałam w starożytnym poście o sowie śnieżnej, która także na nie poluje. W Laponii lemingi istnieją tylko po to, żeby inne zwierzęta mogły się nimi żywić.
Nie no, wcale nie.
(Wcale tak).
Bieliki polują zazwyczaj tak jak inne ptaki drapieżne, czyli siedzą w wysokim miejscu i przeczesują wzrokiem pobliskie łąki, lasy, wody czy cokolwiek, aż nie wypatrzą niewinnej i pysznej ofiary. Gładko zlatują z tego wysokiego miejsca i chwytają ofiarę w swoje wielkie szpony, a następnie siadają sobie w jakimś przyjemnym zakątku i rozrywają zdobycz żywcem na strzępy. I ją zjadają. No, chyba że schwytane stworzenie boże zdążyło zejść na atak serca już w locie, w tej sytuacji można powiedzieć, że miało szczęście i nie zdążyło się wzruszyć swoją nagłą śmiercią.
Oprócz tego bieliki polują także w parach. Wtedy jedno z nich płoszy ofiary, a drugie zajmuje się ich zbieraniem. Ponieważ uwielbiają ryby, wypracowały sobie też cały system polowania w wodzie i nad wodą. Zdarza się też, że są na tyle leniwe, że po prostu kradną zdobycz innym ptakom. Są duże i są w godle, więc mogą.
Jaja składa samica, no bo jakże by inaczej. Potem ona zajmuje się wysiadywaniem, a samiec robi typowe samcze rzeczy, czyli chodzi do sklepu po bułki i pilnuje podwórka. Kiedy pisklęta już się wyklują, samicy trochę odwala na ich punkcie i staje się typową nadopiekuńczą matką. Samiec w pewnym momencie traci cierpliwość i przejmuje część obowiązków związanych z opieką, żeby kobita odpuściła trochę i sobie i innym. Pisklęta w sumie od początku nie mają w życiu łatwo, bo sporo z nich przypadkiem ginie. Czasem giną przypadkiem, bo coś większego je upoluje. Czasem giną przypadkiem, bo gniazdo rozpadnie się z jakiegoś powodu i one rozpadną się razem z nim. Czasem (w 28%) giną przypadkiem z rąk własnego rodzeństwa, które nie toleruje w gnieździe obecności młodszego i mocno debilnego braciszka lub siostrzyczki. A młodszego dlatego, że często pisklęta wykluwają się w odstępach kilkudniowych, co po ludzku może przekładać się na lata, bo rozwój piskląt jest szybszy niż ludzkich młodych. Gdy młode opuszczają gniazdo, zdarza się, że tak naprawdę go nie opuszczają, bo pozostają na terytorium rodziców nawet do 3 lat. Rodzice nie mają z tym problemu, bo ten gatunek nie wymyśla sobie podziału na pokolenie X i pokolenie Y.
Bielik nie jest gatunkiem zagrożonym, ale do niedawna jeszcze był. Dorosłe bieliki też nie mają w życiu łatwo, bo masowo giną z głupich powodów. Wikipedia mówi, że 50% bielików umiera przedwcześnie z powodu zatrucia, 20% z powodu kolizji z liniami wysokiego napięcia a 17% przez postrzały. Jakieś ponad sto lat temu w Norwegii i Anglii wypłacane były nagrody za zabicie bielika, ponieważ traktowany był on jako szkodnik i konkurencja dla myśliwych. Aktualnie bielikowi najbardziej grozi zanieczyszczenie środowiska i masowe odlesianie terenów zalesionych. W Polsce bielik jest pod ochroną, w niektórych krajach jest dokarmiany zimą i buduje się dla niego konstrukcje, na których może spokojnie zakładać gniazda.
A tak z ciekawostek - polska husaria miała skrzydła uzbrojone właśnie w pióra bielika.
Bielik zwyczajny, white-tailed eagle, Haliaeetus albicilla. Fota z Wikipedii. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz