Cała reszta będzie jutro. Albo kiedyś.
Wybraliśmy się z Bartkiem w gęsty busz, który znajduje się z niecały kilometr od naszego obecnego miejsca zamieszkania. Ptaszków było dużo, ale do szewskiej pasji doprowadziły mnie liczne próby zrobienia zdjęcia jednemu z nich. Zmyślne te stworzenia ukryły się bowiem w gęstym listowiu drzew tegoż buszu i za cholerę nie chciały się dać sfotografować (wstydliwe to takie).
Doszło do tego, że Bartek począł rzucać między gałęzie wszelkiego rodzaju kije, ażeby cel polowania spłoszyć.
Cel go olał i spłoszyć się nie dał.
Później dopiero odkryliśmy ścieżynkę tajemną uczynioną przez okoliczną ludność, która to ścieżka sprawiła, iż udało nam się ucapić kilka z tych ptaków lufą obiektywu. W sensie zrobić zdjęcie, a nie walnąć je w łeb.
Jakość do dupy, bo się chowały, ale najważniejsze widać.
Tauraco hartlaubi - Turak Hartlauba (nazwany po jednym Niemcu) ucieka gałęzią w dal. |
Turak Hartlauba łypie na nas okiem. |
Pan Kameleon jak na dłoni. |
Pan Kameleon idzie zaplątać się we włosy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz