środa, 3 września 2014

Flaming.

Hoho, tak właśnie - widziałam w końcu najprawdziwszego, żywego flaminga w ilości sztuk trzech. Lekko jakby zziębnięte i niemal przyklejone do brzegu, ale liczy się!
Ojciec A. mówi, że flamingów wcześniej było więcej, a teraz nie ma ich w Kenii prawie wcale, bo nie mają co jeść czy coś. Wydaje mi się, że te trzy, które miałam szczęście ujrzeć albo były jakieś upośledzone i zostały opuszczone przez resztę stada by dokonać swego marnego żywota nad tym jeziorem, lub też okoliczna ludność poobcinała im potrzebne do latania części skrzydeł, co w naturalny sposób pozbawia je możliwości podjęcia ucieczki z tego miejsca.

Gniazduje nad płytkimi, błotnistymi, nadmorskimi lagunami i jeziorami śródlądowymi o słonych lub alkalicznych wodach.

Tak mówi internet. Mówi też, że wody alkaliczne nie mają nic wspólnego z bateriami, tylko są to wody bardzo zdrowe i dobre do picia i w ogóle. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że coś, co nazywa się "woda alkaliczna" może być zdatne do picia, ale ok. W każdym razie - flamingi lubią takie klimaty.
Flamingi mieszkają w Afryce, na południu Europy i w Azji. Ponoć bardzo rzadko zdarza mu się objawić na ziemi polskiej. Żyją bardzo długo - nawet do 40 lat. To takie trochę żółwie świata ptaków.
Pożywiają się brodząc po kolana w wodzie i nurzając głowę swą w płyciźnie. Dziobem lekko uchylonym zbierają wszystko, co do niego wpadnie, odcedzają piasek i cały inny syf, a pyszności zjadają. Pyszności to w sumie to samo, czym żywi się waruga: skorupiaki, robaki, nasiona, owady itd.
Dla tych, co nie wiedzą - ptaki te są różowe. Dość łatwo je po tym rozpoznać.
Myślę, że flamingi, które spotkałam rzeczywiście mogły być lekko niedorozwinięte. W ogóle nie bały się ludzi, dzięki czemu mogłam włożyć im obiektyw aparatu prosto w twarz i zrobić ładne zdjęcia. Poza tym były zdecydowanie zbyt niskie, jak na typowego flamingowego Nowaka. Wszędzie napisane jest, że mają one około 150cm wzrostu, a te miały w najlepszym razie niecały metr.
Możliwym jest, iż niedługo prócz zdjęć zacznę zamieszczać także rysunki ptasie własnego autorstwa. Na coś się w końcu przydadzą te lekcje rysunku, które ambitnie pobierałam na przestrzeni lat licealnych po 50 zeta za godzinę.

Flaming, Phoenicopteridae.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...