wtorek, 3 lutego 2015

Gawron.

Ten długi post, który zamierzam tu zamieścić, równie długi co czas mojej nieobecności na tym blogu, poświęcon będzie rzeczom przeróżnistym.

Po pierwsze.

Chwilę jakąś, a nawet kilka miesięcy targały mną rozterki, co też z tym blogiem właściwie zrobić, gdy powrócę już do kraju ojczystego. Powróciłam, pomyślałam i w końcu zdecydowałam - nie będę zakładać Ornitobloga Polskiego. Swoja drogą, jak to debilnie brzmi - ornitoblog polski. Jak jakaś nowa partia polityczna czy coś.  Kontynuacja mej kontynuacji w zdjęć czynieniu zamieszczona będzie również na Ornitoblogu Afrykańskim. W końcu nie nazwa się liczy, tylko chęci. I inne takie. A poza tym, to chyba raczej za bardzo szkoda by mi było trudu, potu i ciężkiej pracy włożonej w te wszystkie napisane tu przeze mnie bredziszcze, żeby to jeszcze rozbijać na jakieś inne wersje, blogi, strony, posty, części itd.

Po drugie.

Pięć minut temu dosłownie napisałam podanie do dziekana z prośbą o przywrócenie mej osobie wszelakich praw studenta i możliwość powrotu na studia. Jutro idę walczyć w tej sprawie. Będę studentem. Etnologii. Znowu. Jak dobrze pójdzie. Powoli oswajam się z tą myślą.

Po trzecie.

Siedzę we Wrocławiu nie wiadomo już który miesiąc i do zeszłego tygodnia nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Nie wiem czym spowodowany może być taki wynik. Teraz postaram się nadrobić to i owo jeżdżąc po lasach, łąkach i jeziorach. W Polsce jest chyba więcej ptaków niż w Afryce. No, może nie w Afryce, ale w Kenii może być mniej. Należy pamiętać jednakowoż o tym, że ptaszki polskie stale wymieniają się na siedziby z ptaszkami afrykańskimi. Czyli w sumie wszystkie one są bardziej polskie.
Dzisiejszy post poświęcony będzie gawronowi, który jest jednym z moich ulubionych ptaków, odkąd odkryłam za młodu - choć nie tak dawno przecież - fakt istnienia miast. Do tego momentu myślałam, że wszechświat zbudowany jest z mniejszych lub większych wsi.
W miastach, jak się okazało, żyją gawrony i nawet nie są tak okropnie płochliwe jak znane mi dotąd ptactwo wiejskie/dzikie/leśne/łąkowe. Ponoć gawrony występują także na terenach górsko - leśnych, ale niespecjalnie chce mi się w to wierzyć.
Wszyscy mylą ze sobą wrony, gawrony, kruki, kawki i sroki. Ja uwieczniłam gawrona na zdjęciu, w związku z czym można sobie tutaj na niego popatrzeć i zapamiętać - tak wygląda gawron! Jaki gawron jest, każdy widzi. Każden jeden nawet.
Ptaszę jest to stadne i lubi zarówno inne gawrony, jak i cała masę ptactwa gawronem nie będącego. Podczas spaceru parkowego gdziekolwiek we Wrocławiu, można dostrzec wiele gawronich gniazd na czubkach drzew ogołoconych z liści.
Jak widać na zdjęciu, gawron żywi się żołędziami. Prócz tego spożywa jeszcze inne pokarmy,takie jak: ziarenka, owoce, śmieci, robaki, żaby, jaja innego ptactwa niż gawron, zmarłe elementy innych zwierząt niż gawron. Chociaż nie, martwego gawrona pewnie też by gawrony zjadły.
Bardzo ważna rzecz - gawrony są pod ścisłą ochroną. Nie należy ich bić, zabijać, kopać, dręczyć, wyrywać im nóżek ani skrzydełek, przejeżdżać autem, przejeżdżać rowerem, przejeżdżać traktorem czy przejeżdżać walcem. Nie należy ich podpalać ogniem, polewać kwasem, przybijać do krzyża, wieszać na szubienicy, wyrywać im piórek, wyrywać im oczu też nie wolno. Można je dokarmiać, kiedy jest mróz i dużo śniegu.
Gawrona dokarmiamy: kawałkami pieczywa, kaszą jęczmienną, słoniną, mięsem, owsem, słonecznikiem, kukurydzą albo jak ktoś ma w nadmiarze - mieszanką dla papug lub kanarków. Nie tylko gawron na tym skorzysta, inne ptactwo też. Na przykład wróble.

Zapodaje zatem zdjęcia gawrona i trochę fot miasta Wrocław, które wyszły takie sobie, ale że jeszcze nigdy tu nic z Wrocławia nie zamieszczałam, to się trochę pochwalę.

Gawron, Corvus frugilegus.

Znalazł sobie.




A to już nie gawron, tylko kawałek rzeki, po którym ongiś pływałam kajakiem.

A to kawałek wesołego miasteczka.


\

A to kolejka, o której istnieniu nie wiedziałam.

A to wiewiórka zamieszkująca ogród japoński.

A to malowniczo uschnięte chaszcze!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...