piątek, 4 stycznia 2019

Struś syryjski

Za oknem śnieg, na okolicznych śmietnikach wykwitły pęki lekko już podwiędłych choinek, nieuchronnie zbliża się najbardziej depresyjny dzień w roku (21 stycznia), pomyślałam sobie, że całkiem fajnie będzie znowu zabrać się za jakiś wymarły gatunek. Nie ma to jak wymarłe gatunki.

Jak to zwykle w przypadku wymarłych gatunków bywa, więcej informacji w internetach dotyczy raczej związanych z nimi ciekawostek historycznych niż faktów na temat życia samego ptaka. I bardzo dobrze, bo ja jestem dzisiaj wyjątkowo zrelaksowana i taki też będzie ten post. Takie małe wytchnięcie od tych wszystkich dramatów z życia zwierząt, nie ma co zaczynać nowego roku z kopyta, że tak powiem, HEHE.

Struś syryjski był podgatunkiem strusia czerwonoskórego (który na razie ma się całkiem dobrze). Mieszkał sobie na Bliskim Wschodzie, bo bardziej lubił ciepło niż zimno i był dość mały jak na strusia.

Po raz pierwszy został udokumentowany na bardzo starym grafitti, które bardzo już nieżyjący ludzie nabazgrali bardzo dawno temu (2000-1000 p.n.e.) w Arabii Saudyjskiej. Bardzo już nieżyjący ludzie w sumie całkiem lubili tego strusia, bo w Mezopotamii też malowali go na czym popadnie. Robili sobie kubki i miski ze strusich jaj, a potem malowali na nich strusie i handlowali tym, gdzie się tylko dało. A jak akurat nie zajmowali się handlem strusimi pamiątkami, to składali strusia w ofierze. W Chinach z kolei struś we własnej osobie robił za miły żywy upominek dla aktualnego władcy. W tamtych czasach nikt nie robił problemu z przewożeniem żywych zwierząt z jednego miejsca do drugiego, a chiński cesarz na pewno nie musiał wypełniać ankiety adopcyjnej.

Żydzi z kolei bardzo nie lubili strusia, bo wymyślili sobie, że jest niekoszerny i jego tryb życia zupełnie nie pasuje do ich trybu życia. Otóż proszę bardzo, wpisałam właśnie w internety "biblia online" i zaraz dowiemy się, w czym tkwił problem.

Żwawe są skrzydła strusia,
czy tak jak pióra bociana?
Jaja swe rzuca na ziemię,
ogrzewa je w piasku,
zapomina, że można je zdeptać
lub zniszczą je dzikie zwierzęta.
Swe dzieci traktuje jak obce,
próżny to dla niego trud - jest bez stada.
Mądrości Bóg go pozbawił,
rozsądku mu nie udzielił.
Za to, gdy w góry cwałuje,
śmieje się z konia i jeźdźca. 


Czyli że struś był głupi, bo zdarzało mu się wyjść z gniazda. Pewnie po jedzenie, no ale co oni mogli tam wiedzieć. 

Nawet szakale pierś dają
i karmią swoje młode;
a Córa Narodu okrutna
jak struś na pustyni


To cud, że te strusie przeżyły aż do XX wieku, skoro tak gardziły swoim potomstwem. Nie podpisuję tych cytatów, bo nie widzę w tym sensu. To drugie to lamentacje jakiegoś pana. Sorry, Lamentacje.

W Imperium Rzymskim struś był ulubionym przysmakiem i ulubioną rozrywką. Ludzie siedzieli sobie na trybunach, jedli skrzydełka ze strusia i patrzyli jak inne, jeszcze żywe strusie biją się z innymi, jeszcze żywymi zwierzętami.

Muzułmanie natomiast wymyślili sobie, że będą na strusia polować, bo polowanie na strusia to totalnie rozrywka dla wyższych sfer. Jak sobie takiego strusia dobrze upolowali, to on był halaal i można było zrobić z niego obiad.

Dopóki ludzkość nie ogarnęła samochodów i broni palnej, struś miał się całkiem dobrze, bo umiał szybko uciekać, no a z łuku do strusia w biegu nie zawsze trafisz, prawda. No a później to już się zaczęło klasycznie - skoro strusi jest dużo, to czemu by do nich nie postrzelać dla rozrywki, wszak życie takie nudne. 

W 1928 roku struś syryjski był już praktycznie wymarły i dokładnie wtedy udało się jakiegoś znaleźć i nawet był żywy. Znalazcy stwierdzili, że go zastrzelą i zjedzą i jak pomyśleli, tak oczywiście zrobili.

Później ludziom zrobiło się trochę przykro i coś tam próbowali odzyskać gatunek przez sztuczną inkubację znalezionych jaj, ale nic im z tego nie wyszło. Jeszcze później okazało się, że struś syryjski to bardzo bliski krewny strusia północnoafrykańskiego i być może uda się z tego wniosku wyciągnąć jakieś kolejne wnioski. Ludzie, którzy pracowali nad tym projektem, namieszali ostro w DNA i wyszedł im struś szaroskóry. Trochę trzymali go w niewoli, a potem wypuścili dokładnie w to samo miejsce, w którym żył wymarły bohater tego posta. 

I wiecie co się stało?

Wiecie?

Struś szaroskóry w sumie też niedługo wyginie, bo nie ma gdzie żyć i ludzie ciągle na niego polują.

Nie ma to jak wymarłe gatunki, zawsze to powtarzam.

Struś syryjski, Struthio camelus syriacus. Fota z otchłanie Wikipedii, a jak.
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...