środa, 18 czerwca 2014

Myszołów

Wczoraj specjalnie i z pełną premedytacją udałam się na polowanie w godzinach przedwieczornych w celu zrobienia przewspaniałego zdjęcia jakiemukolwiek ptactwu. Jak powszechnie wiadomo - lub i nie wiadomo - ptactwo wieczorem ożywia się i lata w te i wewte jak porąbane. Pech chciał, że godzina wieczorna, którą obrałam sobie za tą właściwą była zbyt wczesna i w tym czasie ptactwo chyba jeszcze spało po sytym obiedzie.
Już miałam się rozpłakać, rzucić w trawę i rozpaczliwie, w samobójczym amoku, zacząć tupać nóżkami, gdy stał się cud...
...przyszedł Bartek. Który stwierdził, że trochę go dusi, pragnie się przespacerować i nie ma nic przeciwko poczekaniu na ptactwo w innym miejscu. Poczekaliśmy w innym miejscu, pochodziliśmy trochę po zielonej trawce wypatrując czegokolwiek interesującego i wtedy właśnie objawił się on.
Ogromny, o piersi białej i dziobie dumnie zagiętym w dół. Srogo spoglądający wkoło i wypatrujący kolejnej ofiary.
Czar nieco prysł, kiedy Bartek poinformował mnie, że mój okaz w trakcie sesji zdjęciowej zrobił kupę - ale każdemu się zdarza przecież, no.
Augur buzzard (buteo augur), czyli Myszołów... augurski??
Piękny onże jest, zwłaszcza, że poprzednio zdarzało nam się go widywać, jednakowoż uchwycić jakoś porządnie na zdjęciu nie dało się za nic.
Wikipedia - moje niezastąpione i jedyne źródło wiedzy w tej dziedzinie - mówi, że myszołów ten nazywa się białobrzuchy. Czyli jednak nie augurski. Ponoć rozmieszczenie plamek ciemnych na jego ciele zależy od wielu czynników: wieku, płci, przypadku, wyglądu rodziców, pory roku, ochoty, pogody itp. Dlatego po raz kolejny przyznaję, że tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia czy opisuję właściwego ptaka.
Być może moje wypowiedzi będą się wydawać nieco bardziej.. naukowe, kiedy już uda mi się zatrudnić jakiegoś ptasiego specjalistę konsultanta. Wtedy ja w dalszym ciągu będę płodzić post za postem, a on (lub ona) będzie mnie regularnie besztać: "A ty, a ty! Przecież to papużnik ciemnopasiasty stepowy, a nie gołębiarz parzystogrzywny! Ja możesz ich jeszcze nie odróżniać??"
Nieśmiało spoglądam na oświeconą ścieżynę ku mej świetlanej przyszłości.
To także jestże on.
Tuż po zrobieniu kupy.
Odleciany.
A to już inne zdjęcie, uczynione z oddali, jak dwa myszołowy latają sobie razem (nie wiem tylko czy z sympatii, czy może dlatego, że właśnie się biją)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...