niedziela, 15 czerwca 2014

Nektarniki

W dniu dzisiejszym dopadł mnie smutek straszliwy spowodowany zarówno tym jak i owym. Cała ta smutnowatość i dołowalność sprawiła, iż puściłam sobie jakąś super długą, koncertową wersję "Voodoo Child" Hendrixa i słucham jej od kilku już minut. A ona nie chce się skończyć.
Z tej okazji wrzucam ptaszki kolorowe, radosne i długodziobe, których zdjęcia poczyniłam własnoręcznie w dniu wczorajszym i przedwczorajszym chyba też. Miałam każdego z nich sklasyfikować i posegregować w osobne posta, ale wikipedia w jednej chwili pozbawiła mnie złudzeń i jakiegokolwiek zapału do dokonania czegoś takiego.
Rodzajów nektarników jest bowiem cała długa lista, a te które na wieki zastygły na mych zdjęciach odpowiadają opisowi niemal każdego z nich.
Łoł. Skończyło się Voodoo Child. Tak nagle i bez uprzedzenia. Przypominają mi się jakże odległe czasy, w których to posiadałam swój własny pokój w swym własnym domu i miałam tam koszatniczki i papugi. Koszatniczki umarły w większości. Ich matka pożarła swoje młode, a w niedługi czas potem skonała. Została jedna, która żyje do dziś (pobija rekord rekordów). Papugi natomiast umarły wszystkie. Albo uciekły. Ale uciekły = umarły. Ktoś mi kiedyś powiedział, że papugi, które uciekły prawdopodobnie zostaną zadziobane na śmierć przez okoliczne ptactwo z racji swego dziwnego wyglądu i nieumiejętności przystosowania się do panujących warunków. Jakże optymistycznie.
Nie odróżniam purpurowego od pomarańczowego, czerwonego i ceglastego, dlatego nigdy nie dowiemy się czy mój nektarnik z czerwonym na klacie to ten orange-chested czy może ten crimson-chested. Podobnie z niebieskim, zielonym, żółtym i oliwkowym.
Dlatego wszystkie znalezione dotychczas nektarniki umieszczam w tym jednym jedynym poście. Podziwiać.
A!
Nektarnik to nie koliber. Koliber to kuzyn.
Piękny, lekki i zwiewny.
To żółte i potargane - to też nektarnik.
Czerwonoklaty.
A ten miał z kolei żółte na klacie. Bardzo się ucieszyłam z tego powodu, gdyż wcześniej takowego nie widziałam. Nie widać, że żółte, bo się zawstydził i zasłonił.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...