poniedziałek, 9 listopada 2015

Jaskółka blada.

Po raz pierwszy w mojej karierze blogera - ptasiarza tak SERIO nie wiem czy ptak przedstawiony przeze mnie na zdjęciach jest tym, którego opis zamierzam tu zamieścić. Załóżmy jednak, że tak. Nie mam innego pomysłu.
Nazwa angielska jaskółki bladej to rock martin. Wybornie po prostu bawiłam się przy wyszukiwaniu informacji na jej temat, bo przy każdej okazji wpisywania tej frazy w google, w wynikach  wyskakiwał mi Ricky Martin.
Obecność jaskółki na moim blogu zawdzięczamy Bartkowi, który podświadomie wyrobił sobie odruch sięgania po aparat w chwili zaobserwowania ptaka w swojej okolicy. Jaskółkę bladą złapał w Subukia. Ja sama polowałam tam na nią kilka razy, ale zawsze mi uciekała, a jemu po prostu się to udało (wrodzone szczęście ludzi z Legnicy).
Wróćmy jednak do tematu.
Jaskółka blada żyje sobie w Afryce środkowej i południowej. Swoją angielską nazwę zawdzięcza upodobaniu do przebywania na terenach skalistych i górskich. Swoją polską nazwę zawdzięcza.. no nie wiadomo czemu. Ptak ten został po raz pierwszy dokładniej opisany w roku 1842 przez niemieckiego zoologa Martina Lichtensteina.
W zależności od miejsca występowania, wieku i tak dalej, jaskółka blada jest ubarwiona przeróżnie. Niektóre osobniki mają większy procent ciała ubarwiony na brązowo, inne prawie w ogóle nie są brązowe, tylko szare albo bure .
Nie są to ptaki szczególnie towarzyskie, gniazda zakładają raczej w odosobnieniu, ewentualnie w niewielkich koloniach. Dwoje rodziców wychowuje swoje pisklaki. Gniazdo w kolejnych latach często używane jest ponownie do kolejnych rozrodów. Zdarza się też, że przejmują je jakieś inne jaskółki, korzystając z tego, że nikt w nim chwilowo nie mieszka.
Jaskółki blade żywią się przeważnie owadami złapanymi w locie. Niezwykle rzadko widuje się je na ziemi. Zdarza się, że w jednym miejscu zbiera się duża ilość jaskółek bladych, ale dzieje się tak tylko w przypadku występowania pożaru. Jaskółki korzystają z tego dobrodziejstwa natury i latają sobie nad ogniem wyłapując i pożerając uciekające z pożaru owady.
Rock martinów jest w Afryce ogromna ilość i nie są one wcale a wcale pod ochroną. Nie wiadomo ile ich jest w Kongo, bo nikt się tym nigdy nie zainteresował.
To tyle o jaskółkach.

Skoro już tu jestem, to ewentualnie napiszę coś jeszcze o swoim życiu.

Przejrzałam ostatnio moje stare posty na tym blogu. Nie wszystkie, bo jest ich zatrważająca po prostu ilość, ale kilka. Jestem zachwycona i załamana. Zachwycona, bo nie wiem jakim cudem i kiedy udało mi się napisać aż tyle liter i słów i zdań i postów. Załamana, bo w większości to co piszę brzmi jak bełkot psychopaty z nieograniczonym dostępem do internetu. Z drugiej jednak strony, w pierwszym albo drugim poście uprzedzałam, że tak będzie.

Inna sprawa o której chcę dzisiaj wspomnieć, to kwestia karmnika, który ostatnio zainstalowałam za moim oknem. Okoliczne wróble i sikorki oszalały na punkcie słonecznika i płatków owsianych, które z braku czegoś lepszego ostatnio im podaję (nie, słonecznik nie jest solony). Jeśli nie zapomnę, to po pierwszym śniegu kupię im coś lepszego w Hali Targowej (mają tam stoisko z ziarenkową żywnością dla ptaków i dla ludzi - polecam). I zrobię zdjęcia karmnika, ale to też zimą, bo aktualnie przechodzi on dopiero okres próbny.

Jaskółka blada, rock martin, Ptyonoprogne fuligula - na rynnie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...