poniedziałek, 18 czerwca 2018

Krętogłów

Ostatnio dowiedziałam się, że istnieje taki ptak, a dowiedziałam się przez zdjęcie, które zamieszczam gdzieś tu poniżej. Nie wiem jeszcze gdzie, zobaczę, jak skończę cały tekst.

Krętogłów to ptak nie byle jaki, bo jeden z tych, o których lubię pisać najbardziej. Niby niepozorny, spokojny i ułożony, ale dziki wodospad szaleństwa gdzieś mu tam w duszy gra i większość jego zachowań jest kompletnie nieprzewidywalna. Cicha woda brzegi rwie itepeitede. Dużo nawiązań do wody.

Tak naprawdę krętogłów jest dzięciołem, chociaż w sumie sam pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Ktoś go dopisał do dzięciołów i tak już zostało. Ma kilka dzięciołowych cech szczególnych: mieszkanie w dziupli, wspinanie się po korze drzew i jedzenie robaków. No ale umówmy się, sporo innych gatunków ptaków też mieszka w dziuplach i je robactwo, a nikt ich nie zmusza do bycia dzięciołami. Zresztą mniejsza, bo już się rozpędzam, zaczynam malować transparent "DZIĘCIOŁY PRECZ" i organizuję manifę na skalę całego miasta.

Krętogłowy są szare, bure i zazwyczaj niełatwo je zaobserwować. Przemieszczają się po drzewach w pionie i w poziomie. Czasem schodzą na ziemię i podskakują jak jakieś nibywróble. Nie potrafią zupełnie tworzyć własnych dziupli, więc po chamsku przejmują cudze, nawet jeśli te są już zamieszkane przez innych lokatorów. Wtedy doprowadzają do wyprowadzenia takiej rodzinki i urządzają się w dziupli po swojemu.

Nie są aż takimi hardkorami, żeby zimę spędzać w Polsce, dlatego w tym czasie odlatują do ciepłych krajów. Przeważnie do Afryki. Ptaki nie mają własnej waluty (cudzej też nie), więc stać je na takie wycieczki. Po odpoczynku wracają i zaczyna się gniazdowanie (czyli wyżej wspomniane eksmitowanie intruzów, odbieranie stałych mieszkań innym ptakom i panoszenie się po całej Europie i zachodniej Azji).

W przypadku krętogłowów samice są o wiele wiele wiele razy bardziej pełne temperamentu, jeśli chodzi o cały motyw rozmnażania i zdobycie dziupli. Takiej samicy nie chce się nawet budować gniazda, po prostu wraca z wakacji, przejmuje pierwszą lepszą dziuplę, woła pierwszego lepszego samca (który od tej pory musi z nią spędzić resztę życia) i składa nawet do kilkunastu jajek na "gołej ziemi". Potem już leci klasycznie - wykluwa się milion młodych, wszystkie są głodne, trzeba je karmić, połowa z nich umiera zadeptana przez własne rodzeństwo albo zagłodzona. Zagłodzona na śmierć. Reszta rodzinki żyje sobie dalej, nie martwiąc się o nic.

W kwestii pożywienia krętogłowy nie idą na łatwiznę, bo ich ulubionym przysmakiem są mrówki. Zbierają je wszędzie, nawet w mrowiskach. Taki typowy krętogłów po prostu wbija do mrowiska, rozdeptuje całą misterną mrówczą konstrukcję, wystawia długi język, a mrówki się do niego przyklejają i zostają pożarte. Krętogłowy nie muszą się martwić ewentualnymi obrażeniami wyniesionymi z takich wypadów, bo zostały wyposażone w pancerz z piór, który całkowicie zabezpiecza je przed atakami ze strony rozwścieczonych mrówek.

Tak to właśnie jest z tymi krętogłowami.

Krętogłów, Jynx torqilla. Autor zdjęcia: Mieczysław Jankowiak (FB autora)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łabędź niemy

Mam takie silne przeczucie, że pisałam już o łabędziach, ale mój blog upiera się, że nie. No to jak nie, to nie, piszę dzisiaj. Łabędzi ni...